 |
|
|
|
|
•
Artykuły
|
Maria, co patrzyła w niebo
|
Amerykanie nazwali jej imieniem krater na Wenus, współcześni jej okrzyknęli najwybitniejszą kobietą naukowcem, nieustępującą w niczym Heweliuszowi i Keplerowi. Pamięć o Marii Kunic ze Świdnicy powoli zaczyna odżywać.
Za kilka dni na świdnickim rynku Maria przysiądzie na ławeczce z brązu, zapatrzona w niebo, ze sferą w jednej ręce i z tablicami astronomicznymi w drugiej. Miejscy radni postanowili oddać jej honor i tym samym naprawić błędy kolegów sprzed ponad trzystu lat - świdniccy rajcowie ponoć wytykali wówczas pani Kunic nieobyczajne zachowanie. W XVII wieku nie wypadało, żeby młoda osoba z zacnej mieszczańskiej rodziny nocami siedziała na dachu domu i coś tam notowała, a całe dnie przesypiała, zaniedbując obowiązki przynależne kobiecie.
- Fenomenalnie uzdolniona, była w gronie najlepszych naukowców swojej epoki - mówi dziś dr Paweł Preś, astronom z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Jeżeli jesteśmy dumni z Heweliusza, to powinniśmy być dumni również z niej. W niczym mu nie ustępowała, z tą różnicą, że on był świetnym obserwatorem, a ona znakomitym teoretykiem.
Urodzona w 1610 roku w Świdnicy Maria Cunitia (zwana także Kunic) była cudownym dzieckiem, które nie bawiło się lalkami, za to pod koniec piątego roku życia umiało biegle czytać i pisać. U rodziców wyprosiła, by pozwolono jej przysłuchiwać się lekcjom, które pobierał w domu starszy brat. Miała 13 lat, gdy wydano ją za mąż, dwa lata później owdowiała. Władała greką, łaciną, hebrajskim, włoskim, francuskim, polskim i niemieckim. Grała na lutni, śpiewała, malowała, zgłębiała medycynę, ale najbliższe były jej nauki ścisłe. Ojciec, miejski lekarz, choć nie posłał córki do szkół, zapewnił jej doskonale wyposażoną bibliotekę i dobrych nauczycieli. Jednym z nich był młody matematyk Elias von Löwen. To on zainteresował nastoletnią wdowę astronomią i wyperswadował astrologię, ku której się skłaniała (na tyle skutecznie, że później odmówiła Janowi Kazimierzowi, kiedy ten poprosił ją o horoskop).
Z dachu świdnickiej kamienicy Pod Złotym Chłopkiem wspólnie obserwowali Wenus i Jupitera; wkrótce zostali małżeństwem. Z powodu nasilających się prześladowań religijnych podczas wojny trzydziestoletniej Maria i Elias, oboje protestanci, opuszczają Świdnicę i uciekają do Polski, do majątku cysterskiego w Łubnicach (Wielkopolska). Tam Maria koresponduje m.in. z Janem Heweliuszem i z francuskim astronomem Ismaëlem Boulliau oraz pisze dzieło życia "Urania propitia" (Urania Łaskawa, czyli astronomia uczyniona zrozumiałą).
- Zaraz po publikacji, która przyniosła jej europejską sławę, okrzyknięto ją śląską Ateną i najwybitniejszą kobietą naukowcem od czasów starożytnej matematyczki Hypatii - opowiada dr Radosław Skowron, historyk.
"Urania" to tablice astronomiczne, w których Maria poprawiła i znacznie uprościła metody obliczania położenia planet, jakie wcześniej proponował Johannes Kepler w swoich tzw. tablicach rudolfińskich. Od tego czasu astronomii keplerowskiej zaczęto uczyć nie tyle z dzieł Keplera, ile właśnie z pracy Marii.
- Jako pierwsza powiedziała też, jak obliczać fazy Wenus - dodaje dr Preś. - Jej nowatorstwo polega także na tym, że napisała swoje dzieło nie tylko po łacinie, ale również po niemiecku. Stworzyła w ten sposób podwaliny naukowego słownictwa w tym języku i przyczyniła się do rozpowszechnienia wiedzy o prawach ruchu planet.
Maria jeszcze do końca XIX wieku figurowała w encyklopediach wśród tych, którzy wnieśli istotny wkład w rozwój nauki. - Potem, nie wiadomo dlaczego, odeszła w zapomnienie. Niesłusznie - mówi historyk, jeden z pomysłodawców uroczystości poświęconych astronomce.
W piątek w Świdnicy naukowcy z Polski i Niemiec przypomnieli jej dokonania, świdnickie gimnazjum dostało jej imię, a w Muzeum Dawnego Kupiectwa została otwarta ekspozycja. To okazja, żeby zobaczyć XVII-wieczne wydanie "Uranii" i inne starodruki, pracownię astronomiczną z tamtego okresu oraz listy Marii udostępnione przez Bibliotheque Nationale de France i Bibliotheque de l'Observatoire w Paryżu. Za kilka dni zaś w mieście stanie brązowa ławeczka z jej postacią, w pobliżu wciąż istniejącego domu Pod Złotym Chłopkiem - tego samego, z którego młoda Maria wpatrywała się w nieboskłon.[Aneta Augustyn - Gazeta Wyborcza]
|
|
|
|
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany na stronie
|
|